Forum WRYYYYYYYYYYYYY! Strona Główna WRYYYYYYYYYYYYY!
Najzajebistsze forum w promieniu 50 m
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ostatni klucz.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WRYYYYYYYYYYYYY! Strona Główna -> Planehammer / Tydus
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
God himself
Lollercoster



Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:44, 09 Lut 2008    Temat postu: Ostatni klucz.

Co raz bliżej ostatecznego celu. Biblioteka ze wszystkimi odpowiedziami czeka gdzieś tam. Tylko o co zapytać? Na razie nachodzi mnie miliony pytań, a tylko jedno mogę wybrać. Trudno. Na razie trzeba zdobyć sztylet.
Na pokładzie dzieją się straszne rzeczy. Związek Nemli i Evana jest bardzo toksyczny. Przynosi same problemy. Właściwie to nie związek, co jego brak. Ciągle ktoś jest nieszczęśliwy i ciągle są problemy. Ale może ślub zakończy spory. Oby...
Sylvania już przed nami. Za nami jednak stale od dłuższego czasu ciągnie się statek bez bandery. Czego chce? Czy płynie po sztylet. Z dwóch wyborów kapitan podjął lepszy. Przyspieszyliśmy. W wielkim porcie przed miastem byliśmy przed nimi, jednak nie długo przed.
Na razie problemów nie było. Po za jednym. Na ulicy podszedł do mnie płonący krasnolud i przedstawił się jako kowal mojego rodu. Kół zbroje dla mojego ojca, dziadka i wielu innych. Nie znałem go do tej pory, nigdy nawet o nim nie słyszałem. Coś mnie ruszyło. Zdałem sobie sprawę z tego jak nie wiele wiem o własnych korzeniach. Matka której nawet nie znałem i ojciec, który był istotą której nie wiele brakuje do boskości. Wspomnienia uderzyły mnie. Krasnolud powiedział, że jestem jedynym spadkobiercą rodu mojego ojca, więc dla mnie też wykuje zbroje, gdy uznam że jestem na to gotowy i będę gotowy znieść utrudnienia planu ognia. Zgodziłem się i rozstaliśmy się. Jeszcze go zobaczę. Udam się na ten plan. Tylko czy jestem gotowy?
Pamiętam pierwszą huśtawkę rozbitą na dłoni umarłego boga gdzieś w planie astralnym. Srebrzysta otchłań zionęła pustką, a ja unosiłem się i opadałem popychany delikatnie przez ojca. Zawsze sam. Inne dzieci w swych zabawach były zbyt niebezpieczne dla tak słabego osobnika jakim byłem. Inni szkolili się w walce i magi, ja nie mogłem nawet udźwignąć ich miecza. Gladius jakim władał mój ojciec był tak wielki, że ledwo zaciskałem dłoń na rękojeści. Dziś ten sam gladius spoczywa na moich plecach i walczę nim z gotowanym mi losem. Przypominam sobie również smutek i zawiedzenie w oczach ojca gdy zrobiłem coś źle. Nie mógł mi nawet dać klapsa, bo by mnie zabił. Czasem mam wrażenie że chciał to zrobić. Gdy tylko trochę podrosłem starałem się dorównywać możliwościami rówieśnikom, ale przecież nie mogłem się z nimi mierzyć. Używałem ich oręża, lecz jakże niezdarnie musiało to wyglądać w porównaniu do ich możliwości. Czułem jak upokorzenie ojca rosło z każdym dniem. Co to za duma mieć takiego syna. Nigdy mi tego nie powiedział, ale czułem, że nie chce mnie tam. Teraz mam wrażenie, że to dla mojego własnego dobra. Wśród równych sobie mogłem rozwijać się i czuć się docenionym, dlatego wylądowałem u Blackbirda. Ciągle jednak muszę udowodnić ojcu, że jestem godny nosić imię jego rodu. W brew przeznaczeniu...
Mieliśmy znaleźć człowieka, kolekcjonera starych przedmiotów. Szybko znaleźliśmy jego adres i poszliśmy się posilić do lokalnej karczmy. Clarens postanowił załatwić sprawę po swojemu. Źle się to skończyło.
Ranny wbiegł do karczmy i poinformował nas, że sztyletu szukają jakieś gargulco podobne istoty. Pobiegliśmy, jednak ani sztyletu, ani gargulców nie było. Był natomiast trup naszego kolekcjonera. Wróciliśmy na statek.
Za sprawą Snyrdlaka, szybko znaleźliśmy się na statku tych przeklętych demonów. Walczyły zaciekle, ale jakie były ich szanse? Wsparcie przyjaciół ciągle jest mi potrzebne, ale ciągle mogę na nie liczyć. Te parszywe ścierwa padały. Po nich rozpadł się okręt. Pozostał tylko sztylet.
Potęga Snyrdlaka robi się imponująca. Jego magia rośnie w siłę z każdą jego zmianą, oby nie przesadził. Nemla w chwili zagrożenia również trzyma się i strzela coraz celniej, pomimo problemów z Evanem. Evan i jego garłacz również sprawuje się co raz lepiej. Nawet Clarens stanął w szeregi i próbował walczyć. Nie udolnie, ale próbował. Cieszę się, bo razem możemy naprawdę wiele. Ciekawe czego zapragną od biblioteki.
Sztylet był nasz. Kapitan był zadowolony. Zapłata, cóż... zwyczajowa, ale była. Następny kurs Sygil. Mieliśmy już wszystkie elementy układanki, brakowało tylko portalu.
Wkrótce wszystko się rozwiąże.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WRYYYYYYYYYYYYY! Strona Główna -> Planehammer / Tydus Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin