WRYYYYYYYYYYYYY!

God himself

[Gdzieś w Stormhome...]
- Witam pana, panie Brown.
- Witam paniczu Cedro.
- Proszę siadać. Jak rozumiem zajmuje się pan kwestią kadr w tej posiadłości.
- Tak paniuczu. Od dwudziestu pięciu lat.
- Zaprosiłem cię, bo jest jedna sprawa do wyjaśnienia. Otóż, jak wynika z ksiąg rachunkowych, płacimy służbie kuchennej 5 miedziaków dziennie, czyli 15 sztuk srebra miesięcznie.
- Tak, zgadza się. [nerwowy tik przetoczył się po twarzy zmęczonego staruszka]
- Hmmm. To by znaczyło, że w ciągu ostatniego miesiąca, wydaliśmy 15 sztuk złota, a ze skarbca ubyło 152 sztuki srebra na ten cel. Czy może to jakoś wyjaśnić?
- Ależ to tylko pomyłka
- CO! [grzmienie rozeszło się po pokoju i słaby wietrzyk przygasił świece] CHCESZ POWIEDZIEĆ ŻE NIESKRUPULATNIE PROWADZĘ KSIĘGI? A MOŻE ŻE PO PROSTU KŁAMIĘ?
- Ależ nie to tyl..
- STRAŻ! Zabrać go, wychłostać i przykuć do ścierki aż odrobi ostatniego MIEDZIAKA!... Chwilka. Czy zatrudniliśmy ostatnio dodatkową kucharkę?
- To chciałem paniczowi powiedzieć... To z okazji nadchodzącego bankietu...
- Ach, rozumiem. W takim razie gratuluję dobrej roboty.

Rozmowa Alamira z księgowym

Czy to jest Stormhome? Mogło mnie wyrzucić w dowolnym fragmencie świata, a trafiłem do domu? Cóż za rozczarowanie... Cóż trzeba zaplanować kolejną podróż i poszukać kolejnych interesów. Port będzie musiał niestety poczekać...

- Alamir powróciwszy...

- Ale interes ubiłem. Sprzedałem cały ładunek naraz. Jestem ustawiony do końca życia.
- I ile za to dostałeś?
- No jeszcze nic, ale mam glejt domu Lyrandar, że przekaże mi 15% zysku ze sprzedaży i bilet na dowolny okręt płynący do najbliższego portu. I jeszcze dorzucił obiad... Hmmm... w sumie to ja płaciłem rachunek... Cholerne szlachciury.

- Rozmowa w małym miasteczku portowym

Dinin

"Osobliwość dnia.

Co w mieście odwiedzonym przez żywe zwłoki, zbrojnokutych, wiwerny, drugiego fircyka i Panteon raczy wiedzieć co jeszcze jest nie lada osiągnięciem. Będzie zabawnie wyglądać jak już go ożywią"

Vincent, szacując długość życia towarzysza

"Dobra. Ten fircyk nie tylko rzuca zaklęcia (co robi się tutaj zaskakująco popularne) ale i zmienia wygląd do woli.

Cholera, taki potencjał. Ciekawe co z nim robi"

Vincent, lekko zazdrosny

Cup-A-Tea

"Kolejny panicz... ja pierdolę, co to? jakiś zjazd jebanej szlachty?"

Dragan, dwóch szlachciców to już za dużo!

"Przynajmniej miota zaklęcia w przeciwników!"

Dragan, zaskoczony

Onion

"Darmozjad. Trupy ożywają, zbrojnokuci zabijają każdego z moich żołnierzy, nasz dowódca poszedł na pewną śmierć. A ja w strażnicy muszę ochraniać szlachcica z Smoczego Domu.

- Kaleb Upwing, wice-dowódca wojsk Aundair, Northenstar

Indus

"Aż tak brakuje wojowników, że wysyłają szlachciców do walki z wrogimi siłami? Co oni mogą ukrywać, w końcu nie raz i nie dwa gdy władza wysyła takich to znaczy, że coś przed nami ukrywa. Czy tu jest tak samo? czy zwykły przypadek przysłał cię tu wraz z twoim kolegą?"

Augustin rozpoczynając nową powieść

Ghostwalker

"Głos rozsądku w otoczeniu. Czasem lekko wybuchowy."

- szlachcic o szlachicu

Onion

"Dobra młody - jak już rozładowałeś skrzynie to leć do pana Alamira, to taki spiczastouchy w długich ciuchach i niebieskich włosach. Idź i powiedz mu, że Kapitan Throneskull przeładował jego towar i tylko czeka na podpis! Tylko nie poślizgnij się na mewim gównie! "

- rozmowa w dokach po rozładowaniu statku

"Nie sądziłęm, że dom Lyrandar zdążył zdobyć takie wpływy w tak szybkim czasie w Nowym Stoneport. Alamir wydaje się mieć interesy w porcie jak i samych dokach"

- Samuel Lavian d'Medani

Cup-A-Tea

"Zmienił wygląd niczym zmiennokształtny!!!!? Myślałem, że Srebrny Płomień ich wytępił!!! Cóż, nawet tego nie potrafią zrobić!!!"

Dragan, odkrywszy naturę Alamira(wcześniej tego nie wiedział)

"Polecił moje usługi temu dupkowi ze smoczego domu...Dziwne??!

Dragan, zaskoczony pragmatyzmem Alamira

Dinin

"No i ma ten port i obraca pieniędzmi. Spokojny to żywot jak porównać go do szwędania się po ciemnych uliczkach i wyszarpywania siłą kolejnej porcji chleba każdego dnia.

Tylko ciekawe czemu mu się tak chce? Po cholerę ryzykuje skoro już ma tak wiele?"

Vincent i tajemnicze intencje

Indus

"Obraca złotem tak samo jak ty byś obracał panienki w pobliskim zajeździe. Zarządza portem ale robi to lepiej niż ty ze swoim czasem. To jest prawdziwy rekin biznesu jak to zaczęli mawiać po wojnie, wykorzystali okazję na rozkręcenie własnego interesu i teraz żyją swobodnie. Przyjacielu gdybyś miał taki łeb do biznesu i siłę w nogach by biegać za klientami jak on to kupiłbyś sobie miasto w miesiąc. Nawet na dach wejdzie byle spytać klienta czy skorzysta z jego usług, bogowie mi na świadków, że tak było."

Augustin opisując Alamira przyjacielowi w liście

Cup-A-Tea

"A to panicz!!! sra ze strachu przed mokrą robotą!!! Jeszcze sobie rączki ubrudzi!!!"

Dragan, na wiadomości iż Alamir nie będzie uczestniczył w wyprawie do kanałów.

"Ale monetę zgarnie!!! Ja pierdolę!!!

Dragan, widząc Alamira przy stoliki z Samuelem L.

Ghostwalker

"Ta, interesy.
Założę się, że po prostu nie chciało mu się moczyć. W sumie wyszło mu to na zdrowie."

- kaszlący Varin

Dinin

"Ten to się chyba najlepiej ustawił. Bez błądzenia po cuchnących kanałach, walki z wielkimi strażnikami, bez trucizn i bekającego pożeracza książek. Nawet butów nie pobrudził.

Ryzyko zerowe a zysk konkretny. Ciekawe ile jeszcze w międzyczasie mu wpadło za insze rzeczy."

Vincent, amator liczenia cudzych pieniędzy

God himself

Dwie godziny opóźnienia, odpływ zaraz, dokumenty nieopieczętowane, ładunek jeszcze nie zasztauowany! Jak te skrzynie nie wyjdą dziś z tego portu będziesz szorował podłogi w portowych karczmach do końca swoich dni! W życiu nie zobaczysz kontraktu, nawet przewozu łajna tratwą! A niech mi choć jedna ryska się pojawi na tych skrzyniach... [zapach elektryczności zaczyna unosić się w powietrzu, głos Alamira z wściekłego zacięcia zmienił się w głęboki i spokojny] Jeśli ładunek nie dotrze do celu nienaruszony to sprawa będzie już osobista.
- Alamir załatwiając interesy ze skacowanym kapitanem statku transportowego, spóźniony na wizytę w kanałach

Indus

"Czy się leży czy pracuje złotych monet się należy"

Przysłowie o szlachcicu

Cup-A-Tea

"Jak na jaśniepana jest w chuj opanowany. Nie płacze, gdy ktoś szybko rozwiąże problem. Nie będę ukrywał: kule ognia, błyskawice czy smród spalenizny przypominają mi niejedną wioskę doprowadzoną do porządku!"

Dragan, sentymentalny

Dinin

"Alamir jest konkretny. Nie płacze nad rozlanym mlekiem, umiejętnie rzuca te swoje zaklęcia, wydaje się rozsądnie nimi dysponować.

Tylko czemu szuka sobie we mnie inwestora? Nie wygląda jakby proponował udział w przemycie. Podejrzewa że mogę mieć własnych ludzi do rozprowadzania na ulicy? Czy może po prostu nie widzi żebym na coś wydał ostatnie 800 sztuk złota i proponuje totalnie czysty interes?

Jest aż tak spostrzegawczy czy aż tak ślepy?"

Vincent i paranoja

Ghostwalker

"On... wydaje się najspokojniejszy z nas wszystkich. Handlarz, kulturalny. Miły.
Na pewno jest adoptowany."

- Varin, pewny siebie

God himself

Byłoby tak bardzo wygodniej gdyby dało się to odkupić, ale cóż... Teraz tylko przeszmuglować sprawunki do miasta i czekać na zyski.
- Alamir

Hmmm wolny strzelec na rynku infuzji? Mam pilną rozmowę do odbycia. I Muszę chyba zatrudnić kilku ludzi. I wynająć jakiś statek. W sumie sam mogę go pilotować. I chyba mam pomysł na kupców...
- Alamir biznesowo

Onion

"Szukasz roboty? Idź do pana Alamira. Będzie na ciebie wrzeszczał i traktował ciebie jak ściere ale o ile nie spierdolisz niczego to dostaniesz złoto na koniec dnia. Wolę takiego szlachciura niż te wszystkie pudrowane pyski z zamkowej dzielnicy"

- jeden z magazynierów w dokach

Cup-A-Tea

"Cenię go za to, że robi swoje i nie wpierdala się w moje kompetencje... i nawet z takiej wyprawy być może uda mu się coś ugrać"

Dragan, o Alamirze, po ostatniej walce w kopalni

Onion

"Ciężki kawałek połowy elfa do negocjowania. Widać było w jego oczach chłodną kalkulacje, czy pomoc mi i górnikom opłaci się jego domowi czy nie. Zimne liczby i zimna smocza krew - nie spodziewałem się niczego innego. Ale dopóki interesy jego domu są wspólne z interesami mojej gildii i rozwojem Stoneport - jestem gotów to znosić"

- Tobias Diamnondskull , mistrz górnictwa

Ghostwalker

"Może jemu uda się naprawić moje biznesy? Jest w tym lepszy, ja tylko umiem gadać."

- Varin, o utalentowanym sprzedawcy

Indus

"Kto by pomyślał, że tak wysoko urodzony a będzie chciał zarobić jak najwięcej czyimś kosztem! normalnie jak zwyczajny zbir, tylko bardziej majętny przez co nie wypowiadamy słowa zbir a szlachcic."

Zaskoczony Augustin

Cup-A-Tea

"Zostawię wiadomość w siedzibie domu Lyrandar, aby zgłosił się do po swoją dolę. Ale niech kurwa nie pyszczy, że nie dostał części kamieni eberron...tutaj kurwa nie obowiązują szlacheckie przywileje, jak nie nadstawiałeś karku to zawrzyj ryj!"

Dragan Sprawiedliwy